Milczenie

Oddanie się boskości, rezygnacja z samego siebie – znamy to przecież z wszystkich religii – zostały opracowane schematy, w jaki sposób należy to robić, z modlitwami, liturgiami i medytacjami, ale mnie to nigdy nie interesowało, wyglądało mi to na prymitywną sugestię, sztuczkę stosowaną przez Kościoły niskie. Oddanie Kierkegaarda miało jednak inny charakter. Owo milczenie, w którym miałeś zapomnieć o sobie, przypominało milczenie lilii i ptaka – to one miały być naszymi mistrzami – lecz również milczenie lasu i milczenie morza. Kierkegaard napisał, że morze, nawet jeśli się burzy i huczy, to milczy, a gdy to czytałem, morze burzyło się i huczało niedaleko mnie. Nawet jeżeli las szumi – pisał – to milczy, a ja słyszałem szum lasu i milczenie zawarte w tym szumie. Czułem to milczenie, na jego tle mój wewnętrzny hałas stawał się taki wyraźny. Gdy przebywałem z innymi ludźmi, nie słyszałem go, bo wówczas hałas panował wszędzie, spowodowany wolą innych, ich planami, ambicjami, poszukiwaniem rozkoszy, lecz gdy byłem tutaj, wśród tego milczenia, słyszałem go. W niezwykły sposób to, co czytałem, pasowało do tego, kim byłem. Czytałem o huku morza wśród huku morza, czytałem o szumie lasu wśród szumu lasu, a gdy przeczytałem, że modlitwa to nie mowa, lecz milczenie, ponieważ jedynie w milczeniu może przyjść Królestwo Boże, Królestwo Boże nadeszło. Królestwem Bożym była chwila. Drzewa, las, morze, lilie, ptaki – one zawsze żyły chwilą. Nie istniała dla nich żadna przyszłość ani żadna przeszłość. Nie istniały też lęk ani strach.

Karl Ove Knausgard
Gwiazda poranna