niedziela, 7 listopada 2021

Listopad

Gdy znów do mu­rów klaj­strem świe­żym 
Przy­le­piać za­czną ob­wiesz­cze­nia, 
Gdy "do lud­no­ści", "do żoł­nie­rzy" 
Na alarm czar­ny druk ude­rzy 
I byle drab, i byle szcze­niak 
W od­wiecz­ne kłam­stwo ich uwie­rzy, 
Że trze­ba iść i z ar­mat wa­lić, 
Mor­do­wać, gra­bić, truć i pa­lić; 
Gdy za­czną na ty­sięcz­ną mo­dłę 
Oj­czy­znę szar­pać de­kli­na­cją 
I łu­dzić ko­lo­ro­wym go­dłem, 
I ju­dzić "hi­sto­rycz­ną ra­cją", 
O pię­dzi, chwa­le i ru­bie­ży, 
O oj­cach, dzia­dach i sztan­da­rach, 
O bo­ha­te­rach i ofia­rach; 
Gdy wyj­dzie bi­skup, pa­stor, ra­bin 
Po­bło­go­sła­wić twój ka­ra­bin, 
Bo mu sam Pan Bóg szep­nął z nie­ba, 
Że za oj­czy­znę - bić się trze­ba; 
Kie­dy roz­ścier­wi się, roz­cha­mi 
Wrzask li­ter pierw­szych stron dzien­ni­ków, 
A sta­do dzi­kich bab - kwia­ta­mi 
Ob­rzu­cać za­cznie "żoł­nie­rzy­ków". - 
- O, przy­ja­cie­lu nie­uczo­ny, 
Mój bliź­ni z tej czy in­nej zie­mi! 
Wiedz, że na trwo­gę biją w dzwo­ny 
Kró­le z pa­na­mi brzu­cha­te­mi; 
Wiedz, że to buj­da, gran­da zwy­kła, 
Gdy ci wo­ła­ją: "Broń na ra­mię!", 
Że im gdzieś naf­ta z zie­mi si­kła 
I ob­ro­dzi­ła do­la­ra­mi; 
Że coś im w ban­kach nie szty­mu­je, 
Że gdzieś zwę­szy­li kasy peł­ne 
Lub upa­trzy­ły tłu­ste szu­je 
Cło ja­kieś grub­sze na ba­weł­nę. 
Rżnij ka­ra­bi­nem w bruk uli­cy! 
Two­ja jest krew, a ich jest naf­ta! 
I od sto­li­cy do sto­li­cy 
Za­wo­łaj bro­niąc swej krwa­wi­cy: 
"Bu­jać - to my, pa­no­wie szlach­ta!" 

Julian Tuwim
Do prostego człowieka